Trwa piękna, ciepła, „złota” jesień. Nad głowami spostrzegamy klucze przelatujących ptaków. Taki obraz jest symbolem odchodzącego lata. Uwiecznianą w dziełach sztuki ikoną – nie tylko samej jesieni, ale także przemijania w ogóle. Tymczasem, w rzeczywistości spoglądając na sentymentalny widok przelatujących ptaków, jesteśmy świadkami fenomenu przyrodniczego – migracji. To dobry moment, żeby przypomnieć, że na skrzydlatych podróżników czekają pułapki, które sami im zastawiamy.

Dlaczego ptaki odlatują „do ciepłych krajów”?

Ptaki migrują z dwóch zasadniczych powodów. Po pierwsze – lecą na lęgowiska, czyli miejsca, w których wydadzą na świat młode. Po drugie, „uciekają” przed zimą, która nadchodzi do tych właśnie miejsc.

Teraz, w październiku obserwujemy klucze na niebie. To chyba najbardziej spektakularny przykład migracji. Jednak nie wszystkie ptaki odlatują w kluczach, nie wszystkie oznajmiają swój przelot głośnym gęganiem i widowiskową powietrzną figurą.

– Gdy teraz patrzymy na niebo, widzimy osobniki, które lecą z kierunków północnych i północnowschodnich w kierunku południowym lub południowozachodnim – tłumaczy ornitolog Leszek Damps z Pomorskiego Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt „Ostoja” w Pomieczynie. – Czyli, na przykład lecą z Syberii do południowych Niemiec, Francji, Hiszpanii czy Portugalii. Niektóre gatunki lecą znacznie dalej, do Afryki północnej, a nawet południowej.

Na Pomorzu widzimy przelatujące ptaki znacznie częściej niż w innych częściach kraju.

– Lecą korytarzami. Duże populacje migrują wzdłuż wybrzeży, albo wzdłuż koryt rzek. Również wzdłuż wybrzeża Bałtyku. Teraz na Pomorzu mamy największe kumulacje migrujących ptaków w całym kraju – mówi Leszek Damps.

U nas też są „ciepłe kraje”

Jakie ptaki widujemy najczęściej podczas przelotów? Żurawie i gęsi. A dokładniej rzecz ujmując takie gatunki, jak: gęś gęgawa, gęś zbożowa, gęś białoczelna lub czasem bernikla białolica.

Migrują także drapieżniki. Dla przykładu możemy wymienić krogulca, czy myszołowy – zwyczajnego lub włochatego.

– Myszołowy odlatują na południe? Jak to? Przecież zimą spotykamy je na naszych polach i w lasach.

– Tak, ale zwykle to nie są te same osobniki, które widzieliśmy w tych miejscach latem. „Nasze” myszołowy odlatują na południe, a przylatują do nas inne osobniki, na przykład z Syberii, dla których zima w Polsce jest na tyle znośna, że traktują te tereny jak „ciepłe kraje”.

Jest również cała rzesza ptaków, które odlatują po cichu, niezauważalnie. Po prostu – budzimy się pewnego ranka i orientujemy się, że w naszym ogrodzie już ich nie ma, że wrócą dopiero wiosną. To ptaki tzw. śpiewające. Na przykład rudziki, czy kosy. Chociaż… Coraz częściej te właśnie gatunki zostają z nami na zimę. Dlaczego?

Polska – kraj „coraz cieplejszy”

Migracje ptaków – jak wiele zjawisk przyrodniczych, ulegają przemianom. Niestety, przemiany te są często wywoływane destrukcyjną działalnością człowieka. Tak też jest w tym przypadku – klimat się ociepla, zimy są łagodne, z roku na rok coraz więcej ptaków zmienia trasy wędrówek, lub w ogóle nie podejmuje trudu podróży.

Na przykład w rejonie rezerwatu Beka nad Zatoka Pucką, na polach widuje się zimą wielkie stada gęsi. Mówi Leszek Damps:

– One przyleciały do nas z północy, to są najczęściej gęsi zbożowe, gęsi białoczelne lub obydwa gatunki, wymieszane w dużych stadach, które liczą po kilkaset osobników. Zdarzają się w nich również inne gatunki, na przykład gęś mała czy bernikla białolica. Często jest tak, że ptaki te nie odlatują tak daleko jak kiedyś, słabe zimy powodują, że decydują się na zimowanie u nas. Przed laty nasz kraj był dla wielu z nich tylko terenem przelotu, ptaki te leciałyby dalej. Jednak ze względu na stosunkowo ciepłe zimy, coraz częściej widuje się stada, które u nas żerują na oziminach, na płaskich terenach, na przykład koło Koszalina, koło Słupska, na niezaoranych polach pszenicznych. Podobnie jest z żurawiami. Odlatują na coraz bliższe odległości, nie lecą już na Półwysep Iberyjski. Nie ma takiej potrzeby. W Niemczech czy Francji mogą przeczekać krótki okres, w którym utrudnione jest poszukiwanie pokarmu. Przyjdzie jakaś odwilż i odsłoni jedzenie na polu… – tłumaczy Leszek Damps.

Okres ptasich wędrówek to również czas, w którym do „Ostoi” trafiają ptaki mocno poturbowane. I myli się ten, kto uważa, że same sobie są winne, że w naturalny sposób zostały pozbawione możliwości przelotu. Winnymi tego stanu rzeczy najczęściej jesteśmy my – ludzie.

Zderzenie z lasem, którego nie ma

Stawiamy wieżowce, chcemy by były ze stali i szkła. Dla ptaków jest to śmiertelne wręcz zagrożenie.

Czasem – zależy to między innymi od pogody, skrzydlaci migranci nie wzbijają się wysoko. I niejednokrotnie muszą przelecieć nad miastem. Weźmy na przykład młode osobniki z tundry syberyjskiej, które po raz pierwszy znajdują się w takim otoczeniu. Widzą przed sobą szybę – a w zasadzie samej szyby nie widzą, tylko to, co ona odbija, jak lustro. Mają więc przed oczami drzewa. Nie są świadome zagrożenia, „myślą” że lecą w kierunku drzew, których tak naprawdę… nie ma.

Poturbowane po zderzeniu z szybą ptaki trafiają do Pomieczyna. Wśród nich są jaskółki: dymówka, oknówka, a także jerzyki, kosy, grubodzioby. Zdarzają się również ptaki drapieżne – jastrzębie, krogulce, a także mewy.

Złamania, wstrząsy, amputacje

Małgorzata Gafka, lekarz weterynarii z „Ostoi” pomaga ptakom po kolizjach wrócić do zdrowia:

– Takich pacjentów możemy podzielić na dwie grupy. U części ptaków mamy złamania, najczęściej w obręczy brakowej. Zdarza się, że po rehabilitacji taki ptak nie może już latać, i nie możemy go wypuścić na wolność. Druga grupa – to ptaki, które żadnych złamań nie mają, ale są w czymś w rodzaju szoku. To jest wstrząs pourazowy. Są „lejące się przez przez ręce”, nie reagują na otoczenie. Wówczas czas i spokój, który staramy się im zapewnić, pozwalają im wrócić do normy. Po zderzeniu z szybą, problemem często jest także uraz neurologiczny. Struktury rdzenia kręgowego przebiegają przez szyję, która jest u ptaków giętka i wiotka. Wówczas podajemy leki steroidowe. W związku z tymi urazami zdarzają się także na przykład niedowłady nóg. Obserwujemy takiego pacjenta przez jakiś czas – dwa, trzy dni, i często wszystko wraca do normy.

Przebieg leczenia i rehabilitacji zależy od konkretnego przypadku – gatunku ptaka i zakresu obrażeń.

– Niekiedy – jak w przypadku uszkodzenia miednicy, wystarczy pacjenta umieścić w małej klatce, żeby nie ruszał się, i „goi się samo”. Złamania obojczyka mogą się skończyć na przykład podwieszeniem skrzydła na temblaku. Czasem jednak obrażenia wymagają interwencji chirurgicznej, niekiedy kończy się ona sukcesem, ale nie zawsze.

Niebagatelne znaczenie ma gatunek – i tak zwany behawior zwierzęcia, między innymi sposób zdobywania pokarmu. Wiadomo, że na przykład amputacja nogi u bociana przekreśla jego szanse na możliwość samodzielnego życia w naturze. Ten sam zabieg u mewy wcale nie wyklucza jej powrotu na wolność. Jednonoga mewa może sobie doskonale poradzić w samodzielnym życiu.

Uwaga niebezpieczeństwo!”

Czy jest jakiś sposób, żeby ostrzegać ptaki przed niebezpieczeństwem? Bo przecież trudno sobie wyobrazić, że ludzie zaniechają budowy oszklonych wieżowców ze względu na przelatujące ptaki…

Dyskusja na ten temat trwa. Stosowane często naklejanie sylwetek drapieżnych ptaków okazuje się mało skuteczne, podobnie jak inne metody. Wydaje się, że najlepszym sposobem ochrony ptaków przed kolizjami z szybą jest stosowanie szkła odbijającego promieniowanie UV, pokrytego specjalną folią. Ptaki widzą taką powierzchnię i traktują ją jak przeszkodę.

Są już na świecie kraje, które wprowadziły specjalne przepisy budowlane, nakazujące stosowanie takiego rozwiązania. Warto zastanowić się nad szerszym zastosowaniem tej technologii również i u nas.

***

Znalazłeś dzikie zwierzę, wydaje ci się, że potrzebuje pomocy – i nie wiesz, co zrobić? Zadzwoń – 606 907 740.

***

Artykuł powstał w ramach projektu „Rok w Przyrodzie” Pomorskiego Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt OSTOJA dofinansowanego z środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku.

Migranci w zderzeniu z nieistniejącym niebem